niedziela, 16 marca 2014

Chwieję się

Tak jak pogoda naprzemiennie jest raz wiosenna, raz zdecydowanie chłodniejsza, tak mnie naprzemiennie nęka nastrój pesymistycznego lenia i motywującego się do działania optymisty.
To dosyć trudne. Kiedy jesteś przekonany, że tym razem będzie lepiej, a jak zwykle coś (albo wszystko) się sypie. Gdy jesteś w centrum strefy szczęścia i niespodziewanie spadasz na najniższy poziom rozpaczy. To trochę jak popadnie ze skrajności w skrajność.
Szukanie tego optymalnego stopnia, równowagi, jest ciężkie.
Bycie najlepszą wersją siebie? Cóż, jeśli starasz się nie stracić kogoś, może przybrać zupełnie inne oblicze. Nie potrzebujemy współczucia ani wiecznego opieprzania.
Potrzebujemy miłości i empatii.





wtorek, 18 lutego 2014

Nadchodzi!

Witajcie,
chciałabym dzisiaj opowiedzieć Wam trochę o mojej ekscytacji wiosną, której choć co prawda jeszcze nie ma ani na dworze, ani w kalendarzu , to czuję że się zbliża, słyszę pierwsze kroki, jakie stawia zmierzając w naszą stronę i absolutnie nie dopuszczam do siebie myśli, że zima jeszcze mogłaby zatarasować jej drogę. Nie znoszę tej paskudnej pory roku, która wydaje mi się trwać najdłużej ze wszystkich, nie robi na mnie wrażenia biała aura, no i jestem potwornym zmarzluchem, a mimo wszystko nie noszę czapek, przez co dorobiłam się zapalenia ucha.
W tym roku trafiły mi się fantastyczne ferie, ponieważ przez cały czas świeci słońce i jest + 9 stopni. I robię wszystko to, na co mam ochotę.
Nie wiem co takiego jest we wiośnie,  ale mimo że w życiu nie układa mi się najlepiej, to potrafię się uśmiechnąć i cieszyć z nowego dnia. Chce mi się rano wstać, nawet jeśli jestem niewyspana, chce mi się postarać, zawalczyć, uwierzyć.
Nic nigdy nie smakuje, nie pachnie, nie wygląda, nie brzmi lepiej jak wiosną.
Pierwsze kwiaty, ptaki, owoce, pocałunki, wiatr, deszcz, nowe kolekcje ubrań w sklepach w odcieniach nieba, ziemi, promieni słonecznych, lodów truskawkowych i mięty, lżejszy płaszcz i buty.
I nawet jeśli zaskoczy nas w między czasie jeszcze nie raz powiew chłodu, to miło jest mieć tę świadomość, że wiosna jest o wiele bliżej niż dalej.






























No i ja na zakończenie... 

XOXO

piątek, 10 stycznia 2014

Wiecie, że :)

Hello!
Myślałam, że już nie napiszę, ale znowu tu jestem. Wiecie, że bloguję tak naprawdę od 10 roku życia? (Za 3 miesiące kończę 18 lat) Z przerwami, ale jednak. Coś mnie tu ciągnie. Lubię pisać (a co fajniejsze, natknęłam się na wiele osób które lubiło czytać to, co napisałam!). To wyzwala. Sprawia, że nie zamieniamy się w rozżarzoną lawę. Jest lepiej. Sprawy, uczucia, problemy, wspomnienia wydają się być chociaż odrobinę poukładane. Są bliżej, a kiedy odtwarzamy je w pewnych momentach naszego życia, możemy poczuć się lepiej. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez pisania. Bez tego czuję się po prostu gorzej, jestem wybuchowa, rozżalona, nie kontroluję swoich zachowań,działań.
Przeczytanie tych kilku/kilkunastu postów zamieszczonych tutaj od zeszłego stycznia, uświadomiło mi ile tak naprawdę się zmieniło w moim otoczeniu, mej głowie, mym sercu. Przypomniało też dawne obietnice złożone samej sobie. I sprawiło, że jeszcze bardziej ucieszyłam się z dnia dzisiejszego. Wiecie, zawsze pojawiają się jakieś nowe przeszkody, ale przez ostatnie kilkanaście miesięcy nauczyłam się, że nie ma takich przeszkód, które moglibyśmy nazwać niezniszczalnymi, póki walczymy. Ten poprzedni rok mogłabym właśnie podsumować tym jednym słowem - walka.
Ale nie chcę już mówić o tym co było. Dwa lata temu spotkałam się z oto takim hasłem:
Jeśli zbyt mocno trzymamy się przeszłości, przyszłość może nigdy nie nadejść
i od tej pory staram się żyć zgodnie z nim. Bardzo cieszę się, że mamy 2014. Stary rok? Jego już dawno nie ma. Uwielbiam myśleć o tym, że mam znowu cały czyściutki, nowy dziennik, który po kolei mogę wypełniać. I wiecie jaki on będzie? Kolorowy!

XOXO


Coś na 2014: