sobota, 5 stycznia 2013

Nie ma, nie zmienia, nie chcę, nie sprawia

Już myślę ze odejdziesz
że nie wytrzymasz mnie za to kim jestem
ja nie potrafię zmienić swoich myśli w moment



Styczniowa noc.
Piąta styczniowa noc.
Co ja pieprzę, to mogłaby być trzydziesta szósta grudniowa noc lub sześćdziesiąta szósta listopadowa i nie miałoby to żadnego znaczenia.
Każda z nich wygląda dla mnie dokładnie tak samo i tyle też znaczy co nic.
Nowy rok, a stary rok to także żadna różnica.
Nie mam żadnych postanowień, bo nie mam siły na kolejny zawód spowodowany w dodatku przez własną osobę. Nic się nie zmieniło od ładnych paru lat. Cały czas na coś czekam, coś innego odkładam, bo poprzednie plany ostatecznie się nie dokonały i nawet nie mogę nic z tym zrobić, bezustannie myślę o tym, tęsknie. Czekając się tęskni, a tęskniąc się czeka. A tęsknota i czekanie to zwlekanie, a zwlekanie to udręka. I mam cholernie dosyć wiecznego popadania w melancholię, jak długo tak można? Chcę działać, chcę marzyć, cieszyć się, korzystać i mieć siłę.
Przejście z miejsca do miejsca i padnięcie ze zmęczenia na siedzenie, i zagłuszanie własnych refleksji, które są zbyt szare, a przez to męczą bardziej niż codzienne wszystkorobieniebyleniesłyszećichwgłowie, i tak w kółko, i w kółko... To sprawia, że nic nie sprawia przyjemności. Życie serialem zamiast swoim własnym.  Jedzenie byle przestało burczeć w brzuchu. Spanie byle przestały same zamykać się oczy. Ubranie się jakkolwiek byle nie było zimno.
Tak naprawdę nie mam nawet prawa by czuć się tak żałośnie nieszczęśliwa. Chowanie się pod kocem byle nie czuć czegokolwiek.
WYCISKAJ ŻYCIE JEST CYTRYNĘ DZIEWCZYNO!